wtorek, 8 stycznia 2013

Essie - Angora Cardi + Inglot 233 + OPI - Pirouette My Whistle

Hej!

Stało się! Essiaka mam i ja :) Chodziłam, myślałam, blogi oglądałam i w końcu się zdecydowałam na zakup pierwszej buteleczki Essie. Wybrałam nr 42 - Angora Cardi.

Moje wrażenia są bardzo pozytywne. Szczególnie lubię pędzelek - szeroki, miękki z zaokrągloną końcówką, dzięki której przy skórkach mamy idealnie położony lakier. Konsystencja jest rzadka, ale nie rozlewa się po płytce, bardzo dobrze się nakłada. Schnie szybciutko i nie bąbluje. Kolor? Tu chyba będę miała problem z dokładnym określeniem jaki on jest. Dla mnie to przykurzona wiśnia z odrobiną śliwki, która staje się wyraźniejsza w naturalnym świetle. Kolor idealny na jesienno-zimową porę.

Dodatkowo na serdecznym palcu do połowy paznokcia nałożyłam Inglota nr 233 i OPI - Pirouette My Whistle. Oto efekty mojej pracy:
zdjęcia wykonane w sztucznym świetle

Kilka słów o OPI. Lakier pochodzi z zeszłorocznej kolekcji Soft Shades - NYC Ballet, ja posiadam go w wersji mini. Jest to drobniutki brokat z większymi "flejksami" zatopiony w przezroczystej bazie. Nakładanie jest trochę problematyczne, ponieważ duże płatki zostają na pędzelku i trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby cokolwiek zostało na paznokciu. Ja pomogłam sobie szpilką i zdjęłam je z pędzelka i przykleiłam do jeszcze wilgotnego lakieru.
zdjęcia wykonane w sztucznym świetle
I jak Wam się podoba Essiak w delikatnym brokatowym towarzystwie?

PS. Wybaczcie trochę nierówne malowanie, ale miałam 3 tygodnie przerwy w robieniu mani i ręka była jakaś taka niepewna :) Chociaż kciuk wyszedł mi prawie idealnie :P

3 komentarze:

  1. Essiak jest po prostu cudny...
    pięknie komponuje się z delikatnymi drobinkami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Essiak nie moja bajka, ale ten Inglot i OPI są super:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Essie ma boski kolor! A wszystkie razem w Twoim wydaniu na pazurkach wyglądają genialnie!

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze, każdy czytam, z każdego się cieszę i każdy kolejny to dla mnie motywacja do dalszego blogowania :)